1 listopada 2011 r. w godzinach popołudniowych z powodu kłopotów z wysunięciem podwozia, na warszawskim lotnisku Chopina awaryjnie lądował lecący z Newark w USA samolot PLL LOT Boeing 767-300ER. Dzięki umiejętnościom pilota, kpt. Tadeusza Wrony, wykwalifikowanej załodze oraz doskonałemu przygotowaniu pasa startowego udało się bezpiecznie posadzić maszynę. Na pokładzie Boeinga było 220 pasażerów oraz 11 członków załogi. Nikt nie został ranny. Do późniejszej akcji podnoszenia i odholowywania Boeinga sprzęt dostarczyła firma Panas Transport z Zamościa.
Przed rozpoczęciem operacji uszkodzony samolot opróżniono z resztek paliwa, ładunku i wyposażenia kabinowego, aby zmniejszyć jego masę do ok. 60 t. Następnie maszyna została podniesiona przez dźwig o nośności 300 t na wysokość ok. 30 cm. Umożliwiło to podłożenie pod kadłub poduszek powietrznych, które razem z dźwigiem uniosły samolot na wysokość 2,5 m.

Fot. Panas Transport
„Na początku musieliśmy zdobyć wszystkie wymiary tego Boeinga, znaleźć jego środek ciężkości i odpowiednio do tego dobrać sprzęt” – powiedział Bartłomiej Panas z firmy Panas Transport i dodał: „Przedstawiciel LOT-u wstępnie zakładał, że do operacji zostaną użyte trzy dźwigi, my początkowo chcieliśmy zrobić to maksymalnie dwoma. Ostatecznie technicy z LOT-u po rozmowach z firmą Boeing stwierdzili, że jest możliwość podniesienia tego samolotu jednym większym dźwigiem pod warunkiem użycia odpowiednich zawiesi dźwigowych. W czasie wzajemnych konsultacji uznaliśmy, że jednostka 300 t powinna sobie bez problemu poradzić z ciężarem tej maszyny”.

Fot. Panas Transport
Gdyby natomiast zablokowana hydraulika nie pozwalała na otworzenie podwozia, pod samolot miała podjechać platforma transportowa.
„Od początku jednak, pomimo ogromnego doświadczenia w transporcie statków powietrznych, zdawaliśmy sobie sprawę, że najtrudniejsze będzie umieszczenie B767 na pokładzie naczepy. Należało środek ciężkości ulokować w miejscu, gdzie naczepa może przyjąć największy nacisk. Różnorodność i jakość naszej floty pozwalała na wybranie zestawu, który będzie odpowiednio wytrzymały i długi” – podsumował Bartłomiej Panas.
W gotowości czekał zatem 4-osiowy ciągnik Volvo FH16 o mocy silnika 700 KM oraz 6-osiowa, podwójnie rozciągana naczepa Goldhofer STZ-H6. Naczepa ta ma wszystkie osie z wymuszonym hydraulicznie skrętem i możliwością zdalnego sterowania, a po rozciągnięciu jej długość może osiągnąć nawet 45 m, co w tym przypadku było wystarczające.
Mechanikom udało się opuścić zablokowane podwozie i w środę 2 listopada 2011 r. ok. godz. 20 maszyna ma własnych kołach została odholowana za pomocą pojazdu lotniskowego do hangaru.

Fot. Panas Transport

Fot. Panas Transport

Fot. Panas Transport